Od rzeki zbliżyłem się
do miasta powoli,
Tam świt żegnał
się z nocą.
Zimny głód duszę mi zniewolił,
Oczy drżały, czułem jak
skronie się pocą.
Odbicie wieży kościoła
falowało w tańcu
Kiedy słońce wzeszło wysoko i sennie
Wiatr ucichł, jak pies w kagańcu
I grzechy miasta tego... bezimienne